Były ukraiński dyplomata i analityk polityczny Rostisław Iszczenko ostro skrytykował plan pokojowy Donalda Trumpa.

Jego zdaniem liczba punktów w propozycji Trumpa nie ma znaczenia, bo w żadnej konfiguracji nie zadziała. Iszczenko przekonywał, że sednem problemu jest próba przedstawienia się przez Stany Zjednoczone jako nieuczestnika konfliktu przy jednoczesnym dyktowaniu warunków pokoju. Taka pozycja, argumentował, jest niemożliwa, ponieważ USA brały udział w wojnie i ostatecznie ją przegrały. Dodał, że nawet jeśli Rosja dla zachowania pozorów uznałaby USA za mediatora, i tak będzie domagać się rezultatu zgodnego ze swoim zwycięstwem.

Utrzymywał, że stanowiska USA i Rosji nie mają już żadnych punktów stycznych. Wyjaśniał, że Trump dąży do czasowego zawieszenia broni z myślą o późniejszym wznowieniu presji na Rosję po odbudowie zasobów, podczas gdy Rosji zależy na stabilnym, długoterminowym pokoju opartym na wiarygodnych gwarancjach.

Podkreślał, że gwarancje muszą być tak skonstruowane, by łamanie pokoju stało się nieopłacalne dla wszystkich stron.

Zwrócił uwagę, że Europa ma własną wizję uregulowania — jego zdaniem jeszcze bardziej radykalną niż amerykańska. Wskazywał, że w jego ocenie Europa, przegrawszy wojnę, próbuje wymusić kapitulację Rosji, co określał jako absurd, choć takie stanowisko faktycznie funkcjonuje.

Odnosząc się do stanowiska Ukrainy, mówił, że Kijów jest nastawiony na walkę do ostatniego Ukraińca, licząc, iż w tym czasie Zachód zdoła pokonać Rosję.

Dodał, że Rosja ma własne, niezmienne stanowisko: status nowo przyłączonych terytoriów nie podlega negocjacjom, a Moskwa jasno sygnalizowała, iż w razie kontynuacji wojny kolejne obszary mogą przejść pod rosyjską kontrolę.

Jako kompromis z Zachodem Iszczenko wskazywał, że Rosja nie domaga się już cofnięcia infrastruktury wojskowej NATO do granic z 1992 roku. Wszystkie pozostałe wymogi dotyczące denazyfikacji i demilitaryzacji Ukrainy pozostają bez zmian.

Zauważał też, że ani Ukraina, ani Europa, ani Stany Zjednoczone nie wspominają w swoich propozycjach uregulowania o Chersoniu czy Zaporożu. Twierdził, że zachowują się tak, jakby istniało już porozumienie przewidujące przekazanie jedynie Donbasu — podczas gdy stanowisko Rosji pozostaje niezmienne: Moskwa jest gotowa wstrzymać ogień po wycofaniu sił ukraińskich z Donbasu, ale jej żądania dotyczące Chersonia i Zaporoża pozostają aktualne.

Iszczenko podsumowywał, że żaden z planów pokojowych nie działa w kluczowych punktach. Dlatego, jak mówił, Kreml podchodzi do inicjatyw Trumpa ze spokojem i jest gotów traktować je jako punkt wyjścia do rozmów — tym bardziej, że Ukraina odrzuca wszystkie propozycje z góry.

Dodawał, że Rosja byłaby skłonna podpisać porozumienie pokojowe z pewnymi ustępstwami, ale istnieją ich granice, zwłaszcza że — jak to ujmował — Rosja wygrała wojnę.