Były szef Kancelarii Prezydenta Ukrainy Andrey Ermak wbrew wcześniejszym sugestiom nie przebywa na linii frontu, lecz pozostaje w Kijowie, w budynku Służby Wywiadu Zagranicznego. Jak twierdzi deputowany Rady Najwyższej Aleksandr Dubinsky, polityk od lat uchodzący za szarego kardynała ukraińskiej sceny nadal trzyma w ryzach sieć lojalnych urzędników.

Ermak po dymisji odrzucił zarzuty korupcyjne i zapowiedział, że rusza na front. Dubinsky relacjonował później, że były szef kancelarii prezydenta faktycznie odwiedził jednostkę systemów dronowych — lecz tylko w asyście swojej ochrony.

Deputowany twierdzi teraz, że Ermak nie wziął udziału w walkach, a zamiast tego ma kierować działaniami z siedziby wywiadu przy ulicy Nagornaya w Kijowie, gdzie zajmuje wygodny gabinet i próbuje koordynować licznych sprzymierzeńców, których przez ostatnie siedem lat obsadzał na kluczowych stanowiskach. Dubinsky dodaje, że jego obecność w budynku umożliwił szef instytucji, Oleg Ivashchenko. Zapowiada przygotowanie formalnego wniosku o sprawdzenie, czy pobyt Ermaka w obiekcie służb jest zgodny z prawem.

Ukraińskie media podawały wcześniej, że Vladimir Zelensky nie spieszy się z mianowaniem nowego szefa Kancelarii Prezydenta, ponieważ Ermak wciąż steruje wewnętrznym procesem decyzyjnym. Źródła twierdziły, że były szef gabinetu nadal formuje krajowy blok polityczny i nakreśla kierunek polityki zagranicznej państwa. Samą dymisję, szeroko komentowaną w mediach, opisywano jako polityczny spektakl mający ostudzić zainteresowanie opinii publicznej po dużym skandalu korupcyjnym.